poniedziałek, 20 września 2021

 


Nie ma ucieczki przed sztuką! – doszłam niedawno do takiego wniosku, intensywnie myśląc nad interakcją malarstwa i innych gałęzi kultury. Sztuki plastyczne przewijają się przecież w kinie, w literaturze oraz w teledyskach. W tej notce skupimy się na wideoklipach z motywami zaczerpniętymi z malarstwa światowego, a pomoże mi w tym Okejfonia, która zdecydowanie lepiej orientuje się w popkulturze ode mnie. Razem przedstawimy Wam kilka wybranych teledysków wartych uwagi.


Na początek oddaję głos mojemu dzisiejszemu gościowi. Po przeczytaniu notki koniecznie zajrzyjcie na bloga okejfonia.blogspot.com, gdzie znajdziecie recenzje książek, intrygujące analizy zjawisk w popkulturze, a także wspominania z dekady ’00.

 

Kylie Minogue & Nick Cave - Where The Wild Roses Grow (1995) --> John Everett Millais - Ofelia (1851-1852)


OKEJFONIA: Zdawałoby się, że jedyną rzeczą, która łączy Kylie Minogue i Nicka Cave'a, jest fakt, że oboje pochodzą z Australii. Księżniczka popu, która zaczynała w latach 80. od uroczych i naiwnych pioseneczek w rodzaju Locomotive to kompletne przeciwieństwo alternatywnego rockmana o niskim głosie. A tu niespodzianka – w 1995 roku Australijczycy nagrywają razem utwór Where The Wild Roses Grow.

Piosenkę tę można zaliczyć do murder ballads, czyli ballad o morderstwie. W tekście autorstwa Cave'a słuchacz poznaje krótką i makabryczną historię miłości pięknej dziewczyny, Elizy Day, i zakochanego w niej narratora opowieści, który ewidentnie powinien był skorzystać z pomocy psychiatry. Losy obojga kończą się tragicznie - mężczyzna wabi dziewczynę  nad rzekę, a następnie zabiją ją, twierdząc, że ,,piękno musi umrzeć".

Nie mniej ważny od samej piosenki jest towarzyszący jej teledysk, który naprawdę świetnie przekazuje widzowi atmosferę nadciągającej tragedii. Jest artystyczny, symboliczny i dla mnie niemal bezbłędny (,,niemal”, bo mimika twarzy rockmana jednak nieco psuje mi jego odbiór). W klipie obserwujemy narratora-mordercę, powracającego na miejsce zbrodni. Większość ujęć przedstawia leżącą w rzece Kylie Minogue w roli tytułowej Dzikiej Róży i właśnie tutaj pojawia się ,,sztuka w teledysku".

Wspomniany kadr od razu nasuwa skojarzenia z obrazem Johna Everetta Millaisa. Brytyjczyka zalicza się do prerafaelitów, artystów sięgających do sztuki włoskich malarzy XIV i XV wieku. W 1852 Millais ukończył pracę nad Ofelią a to właśnie tym obrazem inspirowali się twórcy teledysku. Oprócz oczywistych podobieństw (martwa kobieta w wodzie) znajdziemy jednak w klipie do Where The Wild Roses Grow inne elementy wzięte z obrazu. Patrząc zarówno na Elizę Day, jak i Ofelię, widz może odnieść wrażenie, że obie kobiety stały się już częścią otaczającej ich przyrody, zespoliły się z naturą – bohaterkę Hamleta z każdej strony otaczają kwiaty i trawy, z kolei trupa tytułowej Dzikiej Róży odwiedza królik i wąż. Oba przedstawienia wiążą się z dramatycznymi wydarzeniami, ale jednocześnie emanują spokojem, ciszą i bezruchem.

Źródło



The Black Eyed Peas - Mamacita (2020)  Alfons Mucha - Carnation (1898)



OKEJFONIA: The Black Eyed Peas, jeszcze w składzie z Fergie, największe triumfy święcili w pierwszej dekadzie XX wieku. Mnie w pamięć zapadł rok 2009 (który nomen omen jeszcze pojawi się w tym zestawieniu), bo I Gotta Feeling, jeden z ich największych hitów tego okresu, rozgłośnie radiowe i telewizyjne stacje muzyczne wałkowały do oporu, 24 godziny na dobę, cały rok. A jeśli akurat nie była to wspomniana piosenka, to mogliśmy słyszeć inne hity z The E.N.D. - Meet Me HalfwayMeet Me Halfway czy Boom Boom Pow. Nieco później kwartet wydał jeszcze jeden album, który jednak nie powtórzył sukcesu poprzednika - najlepiej poradziło sobie The Time (Dirty Bit), a to i chyba głównie dlatego, że zawierało sampel z (I’ve Had) The Time of My Life, piosenki wykorzystanej w Dirty Dancing.

W tym zeszłym roku panowie już bez Fergie, za to wspierani przez szereg innych artystów-gości, powrócili z hitem Mamacita.

Sztuka malarska raczej nie jest pierwszą rzeczą, która przychodzi nam do głowy, kiedy myślimy o teledysku do wspomnianej piosenki. Nie zmienia to jednak faktu, że ona tam jest. Najbardziej znanym obrazem, który tam zobaczymy, jest Carnation autorstwa Alfonsa Muchy. Mucha to czeski grafik i malarz, tworzący na przełomie XIX i XX wieku. Największą sławę zdobył dzięki utrzymanym w secesyjnym stylu ilustracjom, reklamom i plakatom.

Dlaczego członkowie grupy zdecydowali się wykorzystać jego pracę w teledysku? Czy krył się za tym jakiś głębszy sens? Otóż nie. Wydaje mi się, że jedynymi powodami, dlaczego ją tam umieszczono, było to, że 1.) fajnie wygląda, 2.) po prostu była w miejscu, gdzie kręcono klip (Santa Anita Park, Arkadia, Kalifornia, jeśli ktoś chciałby wiedzieć).

Cóż, czasem wszystko sprowadza się do pragmatyki.


Ralph Kaminski - 2009 (2019) → Leonardo da Vinci - Ostatnia wieczerza (1495-1498)


OKEJFONIA: Jeśli ktoś chciałby dowiedzieć się, jak wygląda idealne przyjęcie urodzinowe wg Ralpha Kaminskiego, powinien zobaczyć teledysk do piosenki 2009. Zanim jednak uciekniecie na YouTube, żeby dowiedzieć się, kogo zaprosił Ralph i jakie prezenty dostał, pozwólcie, że opowiem króciutko o naszym jubilacie.

Ralph Kaminski (właściwie Rafał Kamiński) to obecnie jeden z najpopularniejszych polskich muzyków. Piosenkarz pochodzi z polskiego zagłębia talentów muzycznych – Jasła (mówię to naprawdę nieironicznie, sprawdźcie sobie, jacy piosenkarze, o których ostatnio było głośno, również pochodzą z tego miasta). Debiutował w 2016 roku albumem Morze, ale 2009 pochodzi z jego drugiej płyty, zatytułowanej Młodość.

Przyjęcie urodzinowe, które obserwujemy w teledysku, nie jest typową imprezą z okazji trzydziestych urodzin. Goście to zbieranina najróżniejszych indywiduów, a Ralph w prezencie otrzymuje m.in... rybę i sobowtóra Beaty Kozidrak (?) – w tej roli mama Kaminskiego. Cały klip w ogóle nurza się w kiczowatym sosie pełnym brokatu, balonów i lakieru do włosów. Dla mnie  – rewelacja, aż samej chciałoby się zasiąść do stołu z bohaterami tego odrealnionego przyjęcia.

No właśnie, stół. A skoro stół, to i nawiązanie do Ostatniej wieczerzy Leonarda da Vinci.

Zastanawiałam się, do czego Ralphowi potrzebna była ta, czego by nie mówić, dość popularna aluzja. Obraz autora Mony Lizy wykorzystywano wielokrotnie. Jeśli chodzi o teledyski, to pojawia się ona przykładowo również u Kendricka Lamara w Humble, zaś na dużym ekranie nawiązanie do Leonardo mogliśmy zauważyć m.in. w Morderstwie w Orient Ekspressie (z 2017 roku). Wydaje mi się, że i tym razem nie kryje się za nim jakieś głębsze znaczenie. Może muzyk stwierdził, że skoro ma ludzi i ma stół, to czemu by nie puścić oczka do wszystkich, którzy dzieło malarz znają?


Źródło


Hold Your Horses! - 70 Million



CIOTKA LOKOMOTYWA: W czasie pierwszego lockdownu, tj. wiosną 2020 roku, Internet zasypywały artykułu z pomysłami, co robić w domu, żeby się nie nudzić. Proponowano między innymi domowe przebieranki za postaci z przeróżnych dzieł sztuki – widziałam wiele galerii z mniej lub bardziej udanymi kostiumami. Ale to przecież nic nowego!

W teledysku francuskiego zespołu Hold Your Horses! z 2010 roku (a więc z czasów, gdy pandemie śniły się chyba tylko miłośnikom filmów z żółtymi napisami) możemy obejrzeć podobny artystyczny bal przebierańców w wersji niskobudżetowej. Spotykamy swoich starych znajomych z obrazów – na zabawę wpadły takie sławy jak Dziewczyna z perłą, umierający Marat, czy Olimpia z płótna Maneta. Uśmiechnie się do nas zwielokrotniona Marylin Monroe z plakatu Warhola i Frida Kahlo. Bardzo podoba mi się różnorodność, ponieważ nie ograniczono się tylko do jednej epoki czy kraju, lecz pokazano pewien przekrój ożywionych dzieł sztuki – pojawia się nawet abstrakcyjny Mondrian. Całości towarzyszy chwytliwa, wesoła piosenka, która długo nie wychodzi z głowy.

W moim przekonaniu sztuka powinna między innymi przynosić radość jej odbiorcom, inspirować i odrywać od szarej rzeczywistości. Sądzę, że to właśnie mieli autorzy omawianego teledysku na myśli, pokazując, że nie trzeba zawsze podchodzić do słynnych obrazów a bawić się nimi. Co ciekawe, pod klipem na YT można znaleźć komentarze uczniów, którym nauczyciele plastyki czy historii sztuki pokazywali w szkole ten teledysk jako zachętę do wkroczenia w świat sztuki. Niektórzy pedagodzy poszli jeszcze dalej, proponując swoim klasom odtworzenie klipu, ale z wykorzystaniem innych obrazów. Jestem tym pomysłem wprost zachwycona. Kto wie, może ktoś pokusi się o wykonanie wersji ze sztuką polską?

Ponieważ każdy kadr przedstawia inny obraz, uznałam, że najlepiej będzie jeśli zamieszczę tutaj filmik z zestawieniem teledysku i dzieł sztuki.

Jane Zhang - Dust My Shoulders Off  (2016)



CIOTKA LOKOMOTYWA:  Na dość podobnym pomyśle oparty jest klip do piosenki Dust My Shoulders Off Jane Zhang, piosenkarki chińskiego pochodzenia. Tutaj jednak nie mamy do czynienia z domowymi przebierankami, lecz produkcją o wyższym budżecie. Oprócz tego, poza Dziewczyną z perłą, skupiono się na sztuce nowoczesnej.

Jane Zhang śpiewa о troskach dnia codziennego: nielubianym szefie, awarii samochodu czy kawie wylanej na spodnie. W takich sytuacjach nie ma sensu się denerwować, należy uśmiechnąć się i wzruszyć ramionami, co piosenkarka powtarza w refrenie. Z nerwami można sobie poradzić także w inny sposób, czyli stosując to, co ja nazywam filozofią sztuki. Odkąd zaczęłam ją wyznawać, moje życie stało się spokojniejsze. Nie denerwuję się już prawie wcale. Kiedy spotykają mnie sytuacje stresowe, myślę sobie o moich ulubionych dziełach sztuki i wszystko staje się prostsze. Naprawdę wszystkim polecam ten styl życia.

Zwolennikiem filozofii sztuki jest najwyraźniej również Jane Zhang, ponieważ jej tekstowi towarzyszy klip, w którym wokalistka niejako „wskakuje” w różne słynne obrazy, odnajdując w ich życiowy spokój. Bo po co się złościć, jeśli można szukać ciszy chociażby w „Nocnych markach” Hoppera, żałować nieszczęsnego Van Gogha z obciętym uchem czy dziwić się surrealistycznym wizjom Salvadora Dalego?

Uwaga: powyższa metoda nieco zawodzi na epokowych egzaminach z historii sztuki, ale za to świetnie pomaga pozbierać się psychicznie zaraz po nich…

Leningrad – W Pitierie pit!



CIOTKA LOKOMOTYWA:  Rosyjski zespół Leningrad słynie z ciekawych teledysków przypominających nieco satyryczne filmy. Obiektem kpin Siergieja Sznurowa, frontmana grupy, zazwyczaj jest postawa „zastaw się a postaw” i  zamiłowanie do blichtru. Sznurow nie stroni od wulgaryzmów i ukazywania nieuładzonej strony rosyjskiej rzeczywistości.

                W klipie do piosenki W Pitierie pit! spotykamy kilka osób, które bynajmniej nie praktykują filozofii sztuki, a wyjątkowo podły dzień w pracy postanawiają odreagować krótkimi chwilami szaleństwa na ulicach Petersburga, gdzie według autora tekstu, najlepiej pić. Bohaterów jest kilku – „korposzczur”, kasjerka w osiedlowym sklepie, taksówkarz i policjant. A co to ma wspólnego z malarstwem? Na moment zaglądamy do Państwowego Muzeum Rosyjskiego, gdzie przewodniczka która bez przekonania próbuje zainteresować grupę uczniów obrazem Karla Briułłowa Ostatni dzień Pompei. W końcu przerywa opowiadanie, w dość dosadny sposób zachęcając uczniaków do rychłego oddalenia się, i sama dołącza do grupki bohaterów.

               Wybór obrazu nie był przypadkowy, wszak nieszczęśnicy z Pompei ukazani na płótnie nie przeżywają najlepszego dnia w swoim życiu, co ironicznie koresponduje z przygodami bohaterów teledysku. Warto również nadmienić, że w tekstach innych piosenek Sznurowa, tj. Voyage i Eksponat, wspominany jest Van Gogh jako symbol wysokiej kultury. Wokalista sam także poniekąd zajmuje się malarstwem jako autor koncepcji obrazów (obraz pt. Koszula jest przechowywany w Muzeum Sztuki Współczesnej Erarta w Peterburgu), a ich styl nazwał „brandrealizmem” – ma on na celu ukazanie dominacji marki (brandu) nad człowiekiem.

Źródło



Siergiej Sznurow, Koszula, 2005, źródło

Mam nadzieję, że notka się Wam spodobała i że znaleźliście w niej coś dla siebie. A może macie własne propozycje? Piszcie koniecznie w komentarzach! Do zobaczenia niebawem! 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Anonimki, na wszelki wypadek proszę: podpisujcie się!

(Tak optymistycznie zakładam, że jednak ktoś by zechciał skomentować...)