Nie ma ucieczki
przed sztuką! – doszłam niedawno do takiego wniosku, intensywnie myśląc nad
interakcją malarstwa i innych gałęzi kultury. Sztuki plastyczne przewijają się przecież
w kinie, w literaturze oraz w teledyskach. W tej notce skupimy się na
wideoklipach z motywami zaczerpniętymi z malarstwa światowego, a pomoże mi w
tym Okejfonia, która zdecydowanie lepiej orientuje się w popkulturze ode mnie.
Razem przedstawimy Wam kilka wybranych teledysków wartych uwagi.
Na początek oddaję głos mojemu
dzisiejszemu gościowi. Po przeczytaniu notki koniecznie zajrzyjcie na bloga
okejfonia.blogspot.com, gdzie znajdziecie recenzje książek, intrygujące analizy
zjawisk w popkulturze, a także wspominania z dekady ’00.
Kylie Minogue & Nick Cave
- Where The Wild Roses Grow (1995) --> John Everett Millais
- Ofelia (1851-1852)
OKEJFONIA:
Zdawałoby się, że jedyną rzeczą, która łączy Kylie Minogue i Nicka Cave'a,
jest fakt, że oboje pochodzą z Australii. Księżniczka popu, która zaczynała w
latach 80. od uroczych i naiwnych pioseneczek w rodzaju Locomotive to
kompletne przeciwieństwo alternatywnego rockmana o niskim głosie. A tu
niespodzianka – w 1995 roku Australijczycy nagrywają razem utwór Where The
Wild Roses Grow.
Piosenkę tę
można zaliczyć do murder ballads, czyli ballad o morderstwie. W
tekście autorstwa Cave'a słuchacz poznaje krótką i makabryczną historię miłości
pięknej dziewczyny, Elizy Day, i zakochanego w niej narratora opowieści, który
ewidentnie powinien był skorzystać z pomocy psychiatry. Losy obojga kończą się
tragicznie - mężczyzna wabi dziewczynę nad rzekę, a następnie zabiją ją,
twierdząc, że ,,piękno musi umrzeć".
Nie mniej
ważny od samej piosenki jest towarzyszący jej teledysk, który naprawdę świetnie
przekazuje widzowi atmosferę nadciągającej tragedii. Jest artystyczny,
symboliczny i dla mnie niemal bezbłędny (,,niemal”, bo mimika twarzy rockmana
jednak nieco psuje mi jego odbiór). W klipie obserwujemy narratora-mordercę,
powracającego na miejsce zbrodni. Większość ujęć przedstawia leżącą w rzece
Kylie Minogue w roli tytułowej Dzikiej Róży i właśnie tutaj pojawia się
,,sztuka w teledysku".
Wspomniany
kadr od razu nasuwa skojarzenia z obrazem Johna Everetta Millaisa. Brytyjczyka
zalicza się do prerafaelitów, artystów sięgających do sztuki włoskich malarzy
XIV i XV wieku. W 1852 Millais ukończył pracę nad Ofelią – a
to właśnie tym obrazem inspirowali się twórcy teledysku. Oprócz oczywistych
podobieństw (martwa kobieta w wodzie) znajdziemy jednak w klipie do Where
The Wild Roses Grow inne elementy wzięte z obrazu. Patrząc zarówno na
Elizę Day, jak i Ofelię, widz może odnieść wrażenie, że obie kobiety stały się
już częścią otaczającej ich przyrody, zespoliły się z naturą – bohaterkę Hamleta z
każdej strony otaczają kwiaty i trawy, z kolei trupa tytułowej Dzikiej Róży
odwiedza królik i wąż. Oba przedstawienia wiążą się z dramatycznymi
wydarzeniami, ale jednocześnie emanują spokojem, ciszą i bezruchem.
Źródło |
The Black Eyed Peas - Mamacita (2020) → Alfons Mucha - Carnation (1898)
OKEJFONIA: The Black Eyed
Peas, jeszcze w składzie z Fergie, największe triumfy święcili w pierwszej
dekadzie XX wieku. Mnie w pamięć zapadł rok 2009 (który nomen omen jeszcze
pojawi się w tym zestawieniu), bo I Gotta Feeling, jeden z ich
największych hitów tego okresu, rozgłośnie radiowe i telewizyjne stacje
muzyczne wałkowały do oporu, 24 godziny na dobę, cały rok. A jeśli akurat nie
była to wspomniana piosenka, to mogliśmy słyszeć inne hity z The E.N.D. - Meet
Me Halfway, Meet Me Halfway czy Boom Boom Pow.
Nieco później kwartet wydał jeszcze jeden album, który jednak nie powtórzył
sukcesu poprzednika - najlepiej poradziło sobie The Time (Dirty Bit),
a to i chyba głównie dlatego, że zawierało sampel z (I’ve Had) The Time
of My Life, piosenki wykorzystanej w Dirty Dancing.
W tym zeszłym
roku panowie już bez Fergie, za to wspierani przez szereg innych
artystów-gości, powrócili z hitem Mamacita.
Sztuka
malarska raczej nie jest pierwszą rzeczą, która przychodzi nam do głowy, kiedy
myślimy o teledysku do wspomnianej piosenki. Nie zmienia to jednak faktu, że
ona tam jest. Najbardziej znanym obrazem, który tam zobaczymy, jest Carnation autorstwa
Alfonsa Muchy. Mucha to czeski grafik i malarz, tworzący na przełomie XIX i XX
wieku. Największą sławę zdobył dzięki utrzymanym w secesyjnym stylu
ilustracjom, reklamom i plakatom.
Dlaczego
członkowie grupy zdecydowali się wykorzystać jego pracę w teledysku? Czy krył
się za tym jakiś głębszy sens? Otóż nie. Wydaje mi się, że jedynymi powodami,
dlaczego ją tam umieszczono, było to, że 1.) fajnie wygląda, 2.) po prostu była
w miejscu, gdzie kręcono klip (Santa Anita Park, Arkadia, Kalifornia, jeśli
ktoś chciałby wiedzieć).
Cóż, czasem wszystko
sprowadza się do pragmatyki.
Ralph Kaminski - 2009 (2019) → Leonardo da Vinci - Ostatnia wieczerza (1495-1498)
OKEJFONIA: Jeśli ktoś
chciałby dowiedzieć się, jak wygląda idealne przyjęcie urodzinowe wg Ralpha
Kaminskiego, powinien zobaczyć teledysk do piosenki 2009. Zanim jednak
uciekniecie na YouTube, żeby dowiedzieć się, kogo zaprosił Ralph i jakie
prezenty dostał, pozwólcie, że opowiem króciutko o naszym jubilacie.
Ralph Kaminski
(właściwie Rafał Kamiński) to obecnie jeden z najpopularniejszych polskich
muzyków. Piosenkarz pochodzi z polskiego zagłębia talentów muzycznych – Jasła
(mówię to naprawdę nieironicznie, sprawdźcie sobie, jacy piosenkarze, o których
ostatnio było głośno, również pochodzą z tego miasta). Debiutował w 2016 roku
albumem Morze, ale 2009 pochodzi z jego drugiej płyty,
zatytułowanej Młodość.
Przyjęcie urodzinowe,
które obserwujemy w teledysku, nie jest typową imprezą z okazji trzydziestych
urodzin. Goście to zbieranina najróżniejszych indywiduów, a Ralph w prezencie
otrzymuje m.in... rybę i sobowtóra Beaty Kozidrak (?) – w tej roli mama
Kaminskiego. Cały klip w ogóle nurza się w kiczowatym sosie pełnym brokatu,
balonów i lakieru do włosów. Dla mnie – rewelacja,
aż samej chciałoby się zasiąść do stołu z bohaterami tego odrealnionego
przyjęcia.
No właśnie,
stół. A skoro stół, to i nawiązanie do Ostatniej wieczerzy Leonarda
da Vinci.
Zastanawiałam się, do czego Ralphowi potrzebna była ta, czego by nie mówić, dość popularna aluzja. Obraz autora Mony Lizy wykorzystywano wielokrotnie. Jeśli chodzi o teledyski, to pojawia się ona przykładowo również u Kendricka Lamara w Humble, zaś na dużym ekranie nawiązanie do Leonardo mogliśmy zauważyć m.in. w Morderstwie w Orient Ekspressie (z 2017 roku). Wydaje mi się, że i tym razem nie kryje się za nim jakieś głębsze znaczenie. Może muzyk stwierdził, że skoro ma ludzi i ma stół, to czemu by nie puścić oczka do wszystkich, którzy dzieło malarz znają?
Źródło |
Hold Your Horses! - 70 Million
CIOTKA LOKOMOTYWA: W czasie pierwszego lockdownu, tj. wiosną 2020 roku, Internet zasypywały artykułu z pomysłami, co robić w domu, żeby się nie nudzić. Proponowano między innymi domowe przebieranki za postaci z przeróżnych dzieł sztuki – widziałam wiele galerii z mniej lub bardziej udanymi kostiumami. Ale to przecież nic nowego!
W teledysku francuskiego zespołu Hold Your Horses! z 2010 roku (a więc
z czasów, gdy pandemie śniły się chyba tylko miłośnikom filmów z żółtymi
napisami) możemy obejrzeć podobny artystyczny bal przebierańców w wersji
niskobudżetowej. Spotykamy swoich starych znajomych z obrazów – na zabawę
wpadły takie sławy jak Dziewczyna z perłą, umierający Marat, czy Olimpia z
płótna Maneta. Uśmiechnie się do nas zwielokrotniona Marylin Monroe z plakatu
Warhola i Frida Kahlo. Bardzo podoba mi się różnorodność, ponieważ nie
ograniczono się tylko do jednej epoki czy kraju, lecz pokazano pewien przekrój
ożywionych dzieł sztuki – pojawia się nawet abstrakcyjny Mondrian. Całości
towarzyszy chwytliwa, wesoła piosenka, która długo nie wychodzi z głowy.
W moim przekonaniu sztuka powinna między innymi przynosić radość jej
odbiorcom, inspirować i odrywać od szarej rzeczywistości. Sądzę, że to właśnie
mieli autorzy omawianego teledysku na myśli, pokazując, że nie trzeba zawsze
podchodzić do słynnych obrazów a bawić się nimi. Co ciekawe, pod klipem na YT
można znaleźć komentarze uczniów, którym nauczyciele plastyki czy historii
sztuki pokazywali w szkole ten teledysk jako zachętę do wkroczenia w świat
sztuki. Niektórzy pedagodzy poszli jeszcze dalej, proponując swoim klasom
odtworzenie klipu, ale z wykorzystaniem innych obrazów. Jestem tym pomysłem
wprost zachwycona. Kto wie, może ktoś pokusi się o wykonanie wersji ze sztuką
polską?
Ponieważ każdy
kadr przedstawia inny obraz, uznałam, że najlepiej będzie jeśli zamieszczę
tutaj filmik z zestawieniem teledysku i dzieł sztuki.
Jane Zhang - Dust My Shoulders Off (2016)
CIOTKA LOKOMOTYWA: Na dość podobnym pomyśle oparty jest klip do piosenki Dust My Shoulders Off Jane Zhang, piosenkarki chińskiego pochodzenia. Tutaj jednak nie mamy do czynienia z domowymi przebierankami, lecz produkcją o wyższym budżecie. Oprócz tego, poza Dziewczyną z perłą, skupiono się na sztuce nowoczesnej.
Jane Zhang śpiewa о troskach dnia codziennego: nielubianym szefie, awarii samochodu czy kawie wylanej na spodnie. W takich sytuacjach nie ma sensu się denerwować, należy uśmiechnąć się i wzruszyć ramionami, co piosenkarka powtarza w refrenie. Z nerwami można sobie poradzić także w inny sposób, czyli stosując to, co ja nazywam filozofią sztuki. Odkąd zaczęłam ją wyznawać, moje życie stało się spokojniejsze. Nie denerwuję się już prawie wcale. Kiedy spotykają mnie sytuacje stresowe, myślę sobie o moich ulubionych dziełach sztuki i wszystko staje się prostsze. Naprawdę wszystkim polecam ten styl życia.
Zwolennikiem filozofii sztuki jest najwyraźniej również Jane
Zhang, ponieważ jej tekstowi towarzyszy klip, w którym wokalistka niejako „wskakuje”
w różne słynne obrazy, odnajdując w ich życiowy spokój. Bo po co się złościć,
jeśli można szukać ciszy chociażby w „Nocnych markach” Hoppera, żałować
nieszczęsnego Van Gogha z obciętym uchem czy dziwić się surrealistycznym wizjom
Salvadora Dalego?
Uwaga: powyższa metoda nieco zawodzi na epokowych egzaminach z historii sztuki, ale za to świetnie pomaga pozbierać się psychicznie zaraz po nich…
Leningrad – W Pitierie pit!
CIOTKA LOKOMOTYWA: Rosyjski zespół Leningrad słynie z ciekawych
teledysków przypominających nieco satyryczne filmy. Obiektem kpin Siergieja
Sznurowa, frontmana grupy, zazwyczaj jest postawa „zastaw się a postaw” i zamiłowanie do blichtru. Sznurow nie stroni od
wulgaryzmów i ukazywania nieuładzonej strony rosyjskiej rzeczywistości.
W klipie do piosenki W Pitierie pit! spotykamy
kilka osób, które bynajmniej nie praktykują filozofii sztuki, a wyjątkowo
podły dzień w pracy postanawiają odreagować krótkimi chwilami szaleństwa na
ulicach Petersburga, gdzie według autora tekstu, najlepiej pić. Bohaterów jest
kilku – „korposzczur”, kasjerka w osiedlowym sklepie, taksówkarz i policjant. A
co to ma wspólnego z malarstwem? Na moment zaglądamy do Państwowego Muzeum Rosyjskiego,
gdzie przewodniczka która bez przekonania próbuje zainteresować grupę uczniów
obrazem Karla Briułłowa Ostatni dzień Pompei. W końcu przerywa
opowiadanie, w dość dosadny sposób zachęcając uczniaków do rychłego oddalenia
się, i sama dołącza do grupki bohaterów.
Wybór
obrazu nie był przypadkowy, wszak nieszczęśnicy z Pompei ukazani na płótnie nie
przeżywają najlepszego dnia w swoim życiu, co ironicznie koresponduje z przygodami
bohaterów teledysku. Warto również nadmienić, że w tekstach innych piosenek Sznurowa,
tj. Voyage i Eksponat, wspominany jest Van Gogh jako symbol
wysokiej kultury. Wokalista sam także poniekąd zajmuje się malarstwem jako autor
koncepcji obrazów (obraz pt. Koszula jest przechowywany w Muzeum Sztuki
Współczesnej Erarta w Peterburgu), a ich styl nazwał „brandrealizmem” – ma on na
celu ukazanie dominacji marki (brandu) nad człowiekiem.
Źródło |
Siergiej Sznurow, Koszula, 2005, źródło |
Mam
nadzieję, że notka się Wam spodobała i że znaleźliście w niej coś dla siebie. A
może macie własne propozycje? Piszcie koniecznie w komentarzach! Do zobaczenia
niebawem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Anonimki, na wszelki wypadek proszę: podpisujcie się!
(Tak optymistycznie zakładam, że jednak ktoś by zechciał skomentować...)