Studia filologiczne wbrew pozorom to nie tylko szkoła językowa, ale także
okazja do poznania całej masy interesujących dzieł literackich. I choć czytanie
lektur z tygodnia na tydzień bywało problematyczne („Kazali mi czytać, to teraz
mi się już nie chce!”), bardzo lubiłam ćwiczenia z literatury. A poza tym
dogłębnie odczułam, że literatura rosyjska to nie tylko Tołstoj, Dostojewski i
Bułhakow! Dziś chciałabym przedstawić kilka mniej znanych w Polsce lektur, ale
zdecydowanie wartych uwagi, nawet jeśli nie ciśniecie napisanych innym
alfabetem słówek po nocach.
1.
Awwakum Pietrow Żywot protopopa Awwakuma
przez niego samego nakreślony
„Zabytek literatury staroruskiej z XVII wieku…” – być może nie brzmi to
nadmiernie zachęcająco. Nic bardziej mylnego! Okoliczności powstania tego
dzieła są naprawdę intrygujące. W bardzo dużym skrócie: w XVII wieku miała
miejsce reforma liturgiczna patriarchy Nikona, która spotkała się z ogromnym
sprzeciwem części duchowieństwa i wiernych, zwanych staroobrzędowcami, w tym
protopopa Awwakuma, który na polecenie mnicha Epifaniusza spisał swoje dzieje,
aby stanowiły dla innych naukę. W ten sposób powstała bardzo osobliwa
autobiografia, a raczej AUTOHAGIOGRAFIA – autor opisał tam swoją walkę z
reformami Nikona, czynione przez siebie cuda oraz prześladowania, jakich
doświadczał za swoje poglądy. W przeciwieństwie do innych zabytków
piśmiennictwa w Żywocie… pojawia się ludowy język, a patriarsze Nikonowi
obrywa się bardzo nieobyczajnymi słowami (nie będę tutaj cytować!). Czytaliśmy
ten utwór na zajęciach we fragmentach; szczególnie spodobała mi się przeurocza historia
o uzdrowionej przez protopopa kurze, która w podzięce znosiła mu dwa jajka
dziennie oraz o tym, jak Awwakum zmartwychwstał. Jest polskie tłumaczenie, ale
niestety nie znalazłam pdf-a w Internecie; książka będzie raczej dostępna w
dużych bibliotekach takich jak Biblioteka Jagiellońska.
Czasami tak widziałam swoje życie przez ostatnie trzy lata |
2.
Michaił Lermontow Bohater naszych czasów
O ile w Polsce kojarzy się Puszkina (chociażby ze względu na znajomość z
Mickiewiczem) oraz Gogola, tak mam wrażenie, że Lermontow jest jakoś gdzieś z
boku tej „romantycznej trójki”. A szkoda! Myślę, że warto znać chociażby Bohatera
naszych czasów – to się może przydać, gdybyście chociażby wystąpili w
teleturnieju i zostali tam zapytani o przykład bohatera romantycznego. Powieść
ta to właściwie zbiór nowel związanych jedną postacią; Księżniczka Mery najbardziej
zapadła mi w pamięć. Tytułowy Grigorij Pieczorin jest typem na wskroś
cynicznym, znudzonym i zdemoralizowanym. Momentalnie „rozgryza” wszystkich
otaczających go ludzi i gra nimi jak pionkami szachowymi, a jego intrygi
doprowadzają do tragicznego finału… Przez całą lekturę życzyłam mu wszystkiego
najgorszego, ale trzeba przyznać, że powieść ta trzyma w napięciu. Pikanterii
całej historii dodaje egzotyczne miejsce akcji – Kaukaz.
Innym utworem Lermontowa wartym uwagi jest jego ostatnie opowiadanie Sztoss,
w którym główną rolę odgrywają tajemniczy portret, zjawa oraz karty. Opowieść
nie jest ukończona, urywa się w najciekawszym momencie, co bardzo działa na
wyobraźnię. Wzorem Ługina, jej bohatera, miewałam nawet dziwaczne sny (nie
tylko dlatego, że analizowałam to opowiadanie w swojej pracy licencjackiej…).
Jestem pod coraz większym wrażeniem kunsztu literackiego autora, który utkał
swój utwór z aluzji do dzieł Gogola, Puszkina czy Hoffmana i stworzył przy tym
intrygujące dzieło.
Znalezienie polskich tłumaczeń tych dzieł Lermontowa nie stanowi
większego problemu; używany Bohater naszych czasów chodzi na Allegro po
sześć złotych (chyba że chcecie wydanie z opracowaniem Biblioteki Narodowej –
to już pięć dych…), a Sztoss ukazał się w antologii Opowieści
niesamowite z literatury rosyjskiej wydanej przez Państwowy Instytut
Wydawniczy.
3.
Iwan Gonczarow Obłomow
O Obłomowie już na blogasku wspominałam, ale jestem zdania, że niektóre rzeczy należy powtarzać, żeby się utrwaliły odbiorcom. A taką właśnie rzeczą dla mnie jest fakt, że Gonczarow stworzył wybitne studium patologicznej niemocy. Tytułowy bohater to zubożały szlachcic kompletnie nieprzystosowany do życia, spędzający dnie w zaniedbanym mieszkaniu na śnieniu o szczęśliwszej przeszłości. Jego najbliższy przyjaciel, Stolz, próbuje go wyciągnąć z tej stagnacji, ale czy cokolwiek jest w stanie zmusić Obłomowa do działania? Pierwsza część powieści nie jest łatwa do przebrnięcia (jak długo można znosić postać literacką, która leży tylko w łóżku?), ale nie należy się zrażać – dalej robi się coraz ciekawiej. Spotkałam się z zarzutem, że Obłomow i Stolz są papierowymi postaciami zbudowanym na sztucznym kontraście, ale znam podobnych do nich ludzi i tym bardziej jestem przekonana o mistrzostwie autora. Zresztą, czy nie odczuliście podobnego rozleniwienia w czasie koronaliów? Albo nie macie w otoczeniu osób, które potrafią spędzić dzień na tapczanie, obsesyjnie przeglądając Instagrama (tak wyobrażam sobie Obłomowa przeniesionego w nasze czasy)? Wiadomo, jeden gorszy dzień to nic złego, problem jest, kiedy wszystkie dni są gorsze… Losy Obłomowa mogą zatem służyć jako motywator, by zerwać się z wyrka i zrobić coś dla siebie, a przynajmniej są nim dla mnie – na myśl o tym bohaterze zawsze ścielę łóżko. Obłomow nie jest złą osobą, on po prostu potrzebował pomocy. Dziś najprawdopodobniej zdiagnozowano by mu z pewnością jakieś zaburzenie. Obłomow to jedna z tych powieści, która mimo zmieniających się realiów zawsze będzie aktualna. Oczywiście, można także odczytywać utwór w kontekście epoki – jako portret biernej szlachty rosyjskiej.
Stosunkowo niedawno ukazało się wznowienie tego utworu w przepięknej
okładce, a na YT można odnaleźć słuchowisko na jego podstawie. Co ciekawe, o
Obłomowie śpiewał Jacek Kaczmarski.
4.
Fiodor Sołogub Mały bies
Biedny Obłomow to bardzo poczciwa postać, więc teraz dla kontrastu przydałby
się jakiś niegodziwiec. Nikczemnikiem z pewnością jest Pieriedonow, główny
bohater Małego biesa. Akcja tego
utworu toczy się w prowincjonalnym miasteczku, którego mieszkańcy zajmują się głównie
plotkowaniem. Pieriedonow to nauczyciel w miejscowym gimnazjum. Do jego ulubionych
zajęć należy pastwienie się nad uczniami, demolowanie swojego wynajmowanego mieszkania
oraz kłótnie z partnerką Warwarą. Z czasem zaczyna popadać w coraz większe szaleństwo
i widzieć małego demona nazywanego Niedotkniątkiem. Ostatecznie w obłędzie
popełnia nawet zbrodnię…
Ojejku, jakie to jest dziwne, ale w tym dobrym znaczeniu! W końcu Sołogub
to czołowy przedstawiciel rosyjskiego dekadentyzmu. Tym, co najbardziej mnie
zaskoczyło, była kwestia erotyki – w powieści pojawia się dość niepokojąca
relacja dorosłej kobiety z nastolatkiem (podejrzewanym o bycie dziewczynką). Interesująco
wypada to, jak autor określa rzeczywistość poprzez zapach: dominuje duchota
nieprzewietrzonych izb, a także duszące perfumy. Wszystko to podkreśla brzydotę
świata przedstawionego. Nie potrafię sobie przypomnieć ani jednej dobrej postaci
w powieści. Jeśli intryguje Was to, co w człowieku najgorsze – myślę, że Mały
bies trafi w Wasze gusta.
A teraz kilka słów o ekranizacji z 1995 roku – nie róbcie sobie tej
krzywdy, serio mówię! To się nadaje do oglądania tylko po przeczytaniu książki (bo
inaczej nic nie zrozumiecie) i w ramach seansu złego kina ze znajomymi. Wspomnienie
kilku scen z tej produkcji nadal doprowadza mnie do niekontrolowanego śmiechu z
zażenowania – czyżby obłęd Pieriedonowa zaczynał mi się udzielać?
Książkę łatwo można łatwo kupić przez internet, mnie się poszczęściło i znalazłam
ją kiedyś w taniej księgarni za 15 zł.
Poniżej ilustracja do Małego biesa namalowana przez mleczart
Poniżej ilustracja do Małego biesa namalowana przez mleczart
5.
Jewgienij Zamiatin My
Być może to
źle o mnie świadczy, że czytam mało fantastyki (jeśli już, to z przełomu XIX i
XX wieku), dlatego przed studiami nie słyszałam o Jewgieniju Zamiatinie. Teraz
mnie to dziwi, skoro w szkołach omawia się przecież Orwella, a antyutopia My
była dla niego jednym ze źródeł inspiracji przy tworzeniu Roku 1984. Główny
bohater powieści Zamiatina, Δ-503, to żyjący w XXX wieku mieszkaniec Jedynego
Państwa, który opisuje w dzienniku dla potomnych otaczającą go rzeczywistość –
egzystencję ściśle wyznaczoną przez Dekalog Godzinowy, a także swoja pracę przy
budowie Integralu, czyli statku kosmicznego. Wszystko jednak zmienia spotkanie z
tajemniczą I-330. Kim ona jest? Czy rzeczywiście jest zainteresowana samym Δ-503,
czy może działa na czyjeś zlecenie?
Powieść ta napisana
została w latach 1920-1921, ale swojego oficjalnego wydania w ZSRR doczekała
się w latach osiemdziesiątych – wcześniej była zakazana. I to już chyba wiele
mówi o tej antyutopii. W moim przekonaniu totalitarny świat przedstawiony w
niej wypada zdecydowanie ciekawiej niż u wspomnianego Orwella czy Huxleya. Interesujący
jest także język – słownictwo techniczne miesza się z religijnym niemalże; poprzez
zapiski widać jak w głównym bohaterze budzi się zakazana w Jedynym Państwie
dusza. Można by tę powieść naprawdę omawiać z wielu różnych punktów widzenia,
czy doszukiwać się aluzji do innych dzieł literackich (pojawia się na przykład
parodia Zbrodni i kary!). Najbardziej mnie jednak ujęło to, że przy całej
skomplikowanych problemach filozoficznych, jakie się kryją w My, utwór
ten czytałam w napięciu, obgryzając paznokcie, jakby był to kryminał.
Z dostępnością
„teraz-natychmiast” może być problem, ale we wrześniu ma się ukazać wznowienie
nakładem wydawnictwa Rebis, więc z pewnością sobie sprawię (zawsze to lepiej
niż e-book z dziwnej rosyjskiej strony).
Mam nadzieję,
że zachęciłam kogoś do przeczytania choć jednej pozycji z tej listy. Starałam
się wybrać nie takie oczywiste powieści. Ostatnie trzy lata były dla mnie fascynującą
literacką przygodą (to może brzmieć jak ironia, ale nią nie jest!) i nawet te
utwory, które już wcześniej znałam, np. Bracia Karamazow, nabrały dla mnie
nowego wymiaru. Pozostaje mi zatem odśpiewać z Krokodylem Gieną Błękitny
wagon i robić kolejną listę ciekawych książek.
Super wpis! Bardzo podobały mi się zdjęcia tych książek z listy, które posiadasz i mam nadzieję, że uda ci się uzupełnić domową biblioteczkę o ładne wydania tych brakujących.
OdpowiedzUsuńCo do Obłomowa, to również nie zgadzam się z twierdzeniem, że Obłomow i Szulc to postaci papierowe.
SPOILER:
Doskonale zapadł mi w pamięć fragment, gdy ten dobry, pracowity i praworządny Szulc rozmawia z Olgą i gdy słyszy, że dziewczyna kochała Obłomowa, śmieje się, bo przecież Ilja to dla niego żadna konkurencja w walce o względy Olgi. Myślę, że bez tego fragmentu Szulc byłby o wiele nudniejszą, bardziej płaską postacią, a tu proszę, taki mały detal, a ile robi.
KONIEC SPOJLERU
O ,,Małym biesie'' już nawet nie będę mówić, niech moje 35 stron licencjatu mówią za mnie. XD Ale wciąż polecam mocno.
Co do Zamiatina z kolei, to mnie zaintrygowała najbardziej koncepcja energii i entropii, która, jakby nie patrzeć, nie odnosi się tylko do polityki, ale właściwie do wielu, wielu aspektów naszego życia.
Bardzo się cieszę, że spodobały Ci się zdjęcia.
UsuńSPOILER
Tej sceny akurat nie pamiętałam, ale to jest bardzo ciekawe, że taki drobny szczegół właściwie dodaje postaci głębi i Stolz już nie jest taki idealny.
Mnie w postaci Obłomowa ujęło jego podejście do miłości: zrezygnował z Olgi, bo wiedział, że jest samobieżnym nieszczęściem i związek z nim zniszczyłby jej życie. To było szlachetne z jego strony.
KONIEC SPOILERU
Trochę się bałam pisać o "Małym biesie", żeby nie było, że napisałam coś nie tak i przyjdziesz i mnie objedziesz XDDDD
Energia i entropia to rzeczywiście interesujące zagadnienie, ale nie chciałam za dużo na raz do notki ładować. Kto chce niech odkrywa samemu :) Zresztą, kwestia miłości u Zamiatina też wypada bardzo intrygująco.
„Obłomowa” chętnie przeczytam jeśli masz go w swojej bibliotece, w wersji „niecyrlicowej”. Opis jest intrygujący :)
OdpowiedzUsuńKarolina
Tak, tak, mam "Obłomowa" po polsku, przecie na zdjęciu jest :D Bardzo się cieszę, że Cię zainteresował.
UsuńPierwszy punkt i już coś tak wspaniałego! Protopop brzmi troche jak protokooperacja... Nie ma tłumaczenia w pdfie - i właśnie to jest najsmutniejsze.
OdpowiedzUsuńObłomow to ja, nurzam się w beznadziei i niemocy cały czas od wielu miesięcy. Też mi się wydaje po tym opisie, że pewnie cierpiał z powodu jakiegoś zaburzenia depresyjnego lub lękowego, szkoda, że kiedyś były inne metody i diagnozy.
Dla odmiany ja czytam dużo fantastyki i rosyjska literatura też się tutaj łapie, ogółem najlepsze sci-fi czy urban fantasty to dla mnie te słowiańskie, bo nigdzie takiego pesymizu nie ma XD
Chociaż czasem radziecka sci fi daje człwoiekowi w mordę - Człowiek ryba, brrr...
U mnie na studiach przekręcali na RoboCop Awwakum :D
Usuń"Taki z nim i Stolzem kram – /A ja… obu w sobie mam."
Z rosyjskiego sci-fi mieliśmy też w kanonie "Piknik na skraju drogi". Strugaccy mi podeszli, więc z rozpędu przeczytałam "Poniedziałek zaczyna sie w sobotę" i nawet podobało mi się bardziej.
Musze tego "Człowieka rybę" sprawdzić.
Z Gonczarowa pisałam licencjat (Urwisko, ale omawiałam też Obłomowa i Zwykłą historię w imię tego, że три "о" Ивана Гончарова musi być), więc szanuję, hehe. A Герой нашего времени to lowkey zajebista książka (i z niej chciałam pisać licencjat, ale promotor mi nie pozwolił XDDDDDDD).
OdpowiedzUsuńOoo, to ciekawe. Mogłabym wiedzieć, jaki to był konkretnie temat?
UsuńOj, tak, Герой jest wspaniały. A znasz może jego prequel/pierwszą wersję/cholerawieco Княгиня Лиговская?
Temat brzmiał Образ Веры и Марфеньки ("Обрыв" И. Гончарова). Prosty i przyjemny, teraz nawet przyznam, że brzmi mało ambitnie, całe szczęście magisterkę już miałam bardziej poważnie brzmiącą. XDD
UsuńNie znam, przyznam, że czytania mieliśmy tyle na zajęciach z lit. ros., że nie bardzo nawet było kiedy coś więcej szukać, ale podejrzewam, że mój wszechwiedzący profesor na pewno o tym wspominał i gdybym porządnie poszukała, to coś bym znalazła w notatkach XD (Tak, mam jeszcze wszystkie zeszyty od pierwszego roku studiów.)
Ambitnie czy, nie grunt, żeby się przyjemnie pisało.
UsuńRozumiem, rozumiem, nie mieliśmy "Księżnej Ligowskiej" jako lektury, a ten tekst też analizowałam w swoim licencjacie, a konkretnie opis pewnego portretu. "Księżna..." jest niedokończona, Pieczorin jest tam trochę młodszy i akcja dzieje się w Petersburgu.
Też trzymam swoje zeszyty, chyba mam nawet niektóre jeszcze z liceum. Jakoś mi tak głupio się ich pozbyć.
Czyli powiadasz, że promotor pozwolił ci pisać licencjat z Bohatera naszych czasów? (Jak źle zrozumiałam, to mnie po prostu zignoruj XDDDD) Jeśli tak, to wiedz jedno: ZAZDRO. MEGA ZAZDRO. XD
UsuńPowiem ci, że te chaotyczne notatki napierdalane dwa semestry przez półtorej godziny co czwartek na wykładzie o 8:00 to po latach coś naprawdę pięknego. ;DDD
Ojć, chyba się nieprecyzyjnie wyraziłam, nie pisałam z "Bohatera...", tylko ze "Sztossa", "Księżnej Ligowskiej" i "Portretu" (Gogol dla urozmaicenia XD). Analizowałam opisy fikcyjnych obrazów. Jeśli się nie mylę, ktoś z grupy chyba miał Kaukaz u Lermontowa, więc na "Bohatera..." musiał na pewno wdepnąć.
UsuńCzemu promotor Ci nie pozwolił? Że za trudne czy za dużo literatury? U nas jak chyba nikt nie protestował. Problem był, jak się chciało dobrać coś z literatury innej niż rosyjska - ja chciałam na początku porównać "Przeminęło z wiatrem" i "Wojnę i pokój" (teraz uważam, że ten temat, który miałam był dużo lepszy), znajoma "Wichrowe Wzgórza" i "Idiotę". Na to nie chcieli się zupełnie zgodzić, bo wtedy recenzentem musiałby być ktoś z innego instytutu.
Domyślam się, ja mam cenny skoroszyt z posegregowanymi tematycznie materiałami z opisówki :D
Pewnie ja nie zrozumiałam porządnie, shit happens. ;D
UsuńA bo to taki stary i uparty profesor, który wszystko wie najlepiej... No i nie można mu odmówić, że wiedzę ma, ale jak sobie coś wymyślił, to tak już miało być. Generalnie powiedział mi, że na ten temat (лишний человек i wszelakie jego odmiany, które reprezentowali właśnie znudzony życiem Pieczorin, który wszystko już widział i wszystkiego doświadczył oraz leniwy naleśnik Obłomow) tyle już było u nas prac, że bez sensu to znowu powtarzać no i on mi takiego tematu nie zaakceptuje i tyle. Potem na magisterce jedna dziewczyna chciała pisać o prostytutkach, to też coś tam jęczał, ale w końcu się zgodził. A mnie na magisterce dał Napoleona, gdzie podobny (ale nie taki sam) temat już był, ale nie wiem, czy miał wywalone na to, czy mu się nie chciało nad innym myśleć, powiedział, że przecież nie wezmę czyjejś pracy i nie skopiuję toćka w toćkę (no i racja, antyplagiat by mi to wypluł XDDD) no i mam pisać. I miałam Наполеонcкая тема в русской литературе (Пиковая дама, Мертвые души, Преступление и наказание). Zajebiście mi się ten temat pisało, bo przede wszystkim był ciekawy.
Haha szacun za segregowanie, ja miałam wszystko nawalone w jednym zeszycie XDDD